wtorek, 28 października 2014

HIGH-WAISTED JEANS

             Nie przepadam za spodniami (no chyba, że są to spodnie dresowe:)) z prostej przyczyny. Ciężko mi znaleźć takie, w których moja sylwetka prezentuje się korzystnie. Problem mam zawsze ten sam - zbyt wąska talia (spodnie zbytnio odstają) oraz zbyt masywne uda (spodnie za bardzo opinają). Co więcej, koleżanki, które mają inny typ budowy również miewają podobne problemy. A to nogawki za krótkie, a to w kroku wiszą. Jednym słowem, Bóg nas chyba każe za to, że się tak w pewnym momencie odwróciłyśmy od spódnic i sukienek na rzecz pierwotnie dedykowanych mężczyznom, spodni. Z tego powodu najczęściej sięgam po legginsy. Jednak traf chciał, że pewnego dnia znalazłam spodnie, które okazały się być wprost stworzone dla mnie. Było to ponad 2 lata temu. Spojrzały na mnie zza witryny, przymierzyłam i okazało się, że leżą idealnie! Jeansy te, ponieważ były z wysokim stanem, rozwiązały automatycznie problem odstającego materiału.
                 W tym roku, zarówno w sezonie wiosennym jak i jesienno-zimowym, ten typ spodni święci swoje triumfy, pojawiając się w świecie mody na nowo. Oczywiście, że nie każdy je pokocha i nie każdemu będą one pasować. Na pewno najkorzystniej będą wyglądać w nich panie z mocno zarysowaną talią i długimi, szczupłymi nogami, no ale czy one kiedykolwiek w czymś źle wyglądały?:) Nie polecam osobom bez wcięcia, efekt raczej ich nie zadowoli. Zdecydowanie natomiast powinny sięgnąć po te ten typ spodni panie, które wcięcie w talii mają, choćby delikatne! tyle, że w ostatnich czasach pozwoliły sobie zaniedbać ciało w tym miejscu. Będzie motywacja do tego, by zrzucić oponki i dopiąć się na ostatni guzik. Spodnie te najlepiej ubierać do szpilek, nogi wtedy optycznie zostaną wydłużone. Poza tym świetnie sprawdzają się w chłodne, zimowe dni. Nerki i brzuch zakryte = radość wszystkich mam :)

Specjalne podziękowania dla Ani Kręcioch za...Ty wiesz za co:*

                Basically, I don't like pants (unless they are sweatpants;)). The reason is simple. It's hard for me to find the ones which will fit me like a glove. The problem is always the same. My waist it too tiny (pants protrude too much) and my thighs are too massive (pants cling too much). Moreover, my colleagues have similar problems. They always can't find proper pants, because they (pants) are too short, too loose or whatever. In a word, God probably punishes us every time we want to buy pants, cause we swore off our skirts and dresses many years ago. That's why I prefer wearing leggings. But luckily, one day I found the best jeans I'd ever had. When I saw them on the display, I knew at once, they will be mine. It was over 2 years ago and  they were the same pants you're watching now.
               This season high-waisted pants are very fashionable. I'm aware of the fact that not everybody will like this type of jeans, but if you feel, you can look great wearing it, don't be afraid, just try on! Of course, they seem to be made for wasp-waisted, long-legged women only. But do you think they look ugly in something at all? I don't think so :) I do not recommend these pants for girls whose waistlines aren't visible. However, girls who have waistlines but they have neglected their bodies, should definitely try them on. I'm sure if they decide to loose some kilograms, they will look perfect! Remember to compare these pants with high-heels. It's the best option to optically elongate your legs and to survive in cold, frozen days. Kidneys and tommy are covered, then. What can be most satisfying for our mums?:)






 














pants - Style of Jeans
polo-neck - Pretty Girl
jacket - Bershka 
shoes - Vices
earrings - Pepco
bracelet - I Am
purse - Second Hand

poniedziałek, 20 października 2014

MAY I SEE YOUR TICKET, PLEASE?

Kiedy założyłam po raz pierwszy moją nową, granatową garsonkę i klasyczne, skórzane szpilki, ludzie dziwnie się przyglądali i nie omieszkali mówić na głos kogo im w takim stroju przypominam. Brano mnie więc, między innymi, za: stewardessę, panią konduktor a także za...bibliotekarkę! Tak, wiem, trzecia opcja, najbardziej trafiona ;). Część znajomych podśmiewała się ze mnie, ale i słusznie. Czasem lubię się wystroić, jednak skoro przeważnie widzą mnie w sportowym wydaniu a tu nagle wyrasta przed nimi poważna, elegancka aż do bólu, z ponadczasowymi, czerwonymi paznokciami pani, to mieli prawo sypnąć lekko zgryźliwym komentarzem. Komplet, który sprawdza się najbardziej w biurze czy kancelarii rządzi się swoimi prawami. Bezapelacyjnie dodaje pewności siebie i...władzy. Ludzie czują respekt przed kimś, kto jest nieprzyzwoicie elegancko i nienagannie ubrany. Nagle stajesz się w ich oczach kimś ważnym i szanowanym. Częściej liczą się z Twoim zdaniem a nawet przyznają się do błędów. Do mnie nawet zgłosiło się kilku panów, którzy rzekomo zapomnieli kupić biletów na pociąg i baaardzo chcieli żebym wymierzyła im karę. No, cóż...Pech chciał, że nie jestem panią konduktor :)

When I wore my new, navy suit and classic, leather pumps for the first time, some people were looking at me in a strange way. Moreover, they started to talk aloud and guess who I could be, looking like that. Stewardess, conductor or maybe...librarian? Yes, I know, the third option was the best ;) But anyway, I shouldn't be surprised that they were sniggering at me a little. That's true I like dress up sometimes, but mostly people see me as a sporty girl. So, nothing wonder, that they were dumbfounded, when I appeared in this elegant outfit in front of them. If you choose set like this, be sure, it will give you self-confidence and more power. And it works. Seriously. People feel respect when they see such an elegant, impeccable, good-looking person. You start to be someone important for them, at once. They count on you, believe you and even confess to their mistakes. I had a situation where a few guys came to me and they started to explain they forgot to buy train tickets. After that they wanted me to punish them, but unfortunately....I wasn't conductor, as they thought so I couldn't make their dreams come true..;)




















suit - Orsay
pumps - Venezia
shirt - Mohito
bag - Monnari
earrings - Orsay
ring - Orsay
sunnies - Centro 

środa, 15 października 2014

AMERICAN WOMAN

Luźno, swobodnie, ale zarazem z podkreśleniem kobiecych atutów. Stylizację, którą właśnie oglądacie wybrałam na słoneczny i bardzo ciepły, październikowy weekend, jaki ostatnio mieliśmy w całym kraju. Tego dnia nie byłam „wystrojona” a jednak czułam się wyjątkowo
w tym zestawieniu. Może dzięki temu, że wszystkie elementy stroju świetnie ze sobą współgrały. Nucąc pod nosem utwór „American Woman” Lenny’ego Kravitza, mając na sobie jeansową spódnicę z wysokim stanem, która dodała mi seksapilu, mega wygodne sneakery, nerkę w odcieniu złotego brązu i koszulkę z Kate Moss – od której zaczęła się moja przygoda fotomodelingowa 6 lat temu (zajęłam 3 miejsce w konkursie na najciekawszy portret, organizowanym w Galerii Krakowskiej podczas promocji perfum tej najbardziej znanej, brytyjskiej modelki) pewnym krokiem podążałam na sesję zdjęciową, łapiąc po drodze promyki słońca i ciesząc się ze wspaniałej pogody. Ile takich pięknych dni będziemy mieć jeszcze w tym roku, tego nie wiemy. Wykorzystujmy, więc czas spędzając go na świeżym powietrzu, ile się da. Oby tylko zima prędko nie nadeszła!
Co sądzicie o stroju?:)




Today’s outfit is very comfortable but it doesn’t mean it is casual only cause at the same time it emphasizes my femininity. I was wearing it during last weekend which was so warm and sunny and I must say I felt very exceptional. Maybe cause everything goes together very well in this set. Additionally, that day I was crooning to myself “American Woman”, great song of Lenny Kravitz which definitely put me in a good mood. I hope you like my unique, high-waisted, jeans skirt from Guess, Calvin Klein sneakers, old gold colour and original funny pack from TK Maxx and t-shirt with face of Kate Moss. This look made me feel more confident. And you, what do you think about it?:)


















skirt - Guess
sneakers - Calvin Klein
t-shirt -Review
funny pack - TK Maxx

piątek, 10 października 2014

ENJOY YOUR LIFE

Przyszły pierwsze, jesienne chłody i...momentalnie ludzie posmutnieli, poszarzeli a co za tym idzie, zaczęli narzekać. Przez pierwszy tydzień zimniejszych dni, które nastały, starałam się trzymać, ale długo to nie trwało. Poddałam się tej chandrze i tak jak pisałam w poprzednim poście, próbowałam ją uleczyć m.in. dobrym kinem. Ze skutkiem różnym, raz lepszym, raz gorszym. Wahaniom nastroju położyły kres wydarzenia z niedzieli, 5 października. Najpierw mocny obraz Miasta 44, który przemówił do mnie wprost z kinowego ekranu: "Dziewczyno! Żyjesz we wspaniałych czasach i wolnym kraju. Ciesz się życiem i celebruj każdą chwilę". Zadumę po tym filmie nosiłam w sobie przez cały dzień. Nie przypuszczałam wtedy, że coś będzie w stanie tego dnia bardziej mnie poruszyć. A jednak. Po godzinie 21:00 przeczytałam w internecie o śmierci Ani Przybylskiej i tak, jak prawie większość Polaków, na chwilę zaniemówiłam. I nie trzeba dociekać dlaczego akurat JEJ odejście na tamten świat tak wstrząsnęło narodem. Czy dlatego, że była młodą i piękną kobietą, znaną i powszechnie lubianą aktorką, czy też dlatego, że niejedna z nas stawiała sobie ją za wzór idealnej żony i matki? Nieistotne. Śmierć o której się słyszy, czyta, którą się czuje tak blisko, po raz kolejny uświadamia nam, jak kruche, ale i zarazem cenne jest nasze życie. Przywołuje do porządku, wygania z kanapy, chwyta za kąciki ust i każe się uśmiechać, ruszać, działać... Jest straszna, jest niepokonana i nikt z nią na ziemi nigdy nie wygra. Ale ma jeszcze coś. Ma niepowtarzalny dar przekonywania do tego, by wykorzystać swój czas tutaj, na ziemi, na maksa. Najpiękniej jak się da. Więc wstałam, wzięłam się w garść i po 3 tygodniach przerwy i braku ochoty poszliśmy z Grzesiem na zdjęcia.

I wtedy wyszło słońce...

Cieszcie się każdym dniem.



Fallen leaves, chilly days and rain..Yes. It’s already happened. Autumn has come along with people’s sadness. I was trying to do not give in during this first cold week and as I wrote in the last post, watching movies was my “lifesaver” then. But… I had moods hesitations, anyway. Things suddenly have changed on Sunday. First, I watched shocking movie “Miasto 44”, which helped me to realize how happy I am that I’m living in free country where we have lots of possibilities and chances. I stayed with myself for some time with deep reflection and I thought I should be grateful that my world and place where I am now is free from war. And when I found out in the evening of the same day about the death of our lovely, polish 36-year old actress Anna Przybylska I couldn’t get over it. It was a big shock. And again..This terrible news forced me to take a closer look at my life.  I know that the DEATH is unconquered. But if you hear about someone’s unexpected death, especially when it was beloved person, you start to appreciate your life much more than before. So I dropped out my bad moods, stood up and took actions after long, 3-weeks break I had..I’ve got motivation to do the things I like and I decided to treat every day of my life as a something most precious in the world. Sad moments? Ok, they can last for a while, but no longer. We have to take full advantage of living on Earth and remember that how we use our time depends only on us..

















cardigan - second hand
shirt - Pretty One
jeans - Terranova
shoes - no name
earrings - no name