Myślę sobie jednak, że nie tylko ja zmagam się z tą przypadłością. Wielu sportowców, którzy byli kiedyś bardzo aktywni, po odłożeniu intensywnych ćwiczeń, nie może usiedzieć na miejscu. Po wszystkim próbują związać się choć w minimalnym stopniu z jakaś branżą, która zapewni im ruch. To niekoniecznie musi być coś maratońskiego...Ale jednak dynamika, napęd, energia - nie bierność..
Mnie jakiś czas temu wywiało z biura. Nie usiedziałam. Nosiło mnie i poniosło.
Dosłownie, bo szybuje teraz dosyć często w przestworzach. Nie mam zbyt wiele czasu na przyziemne sprawy, stąd na blogu mało co się dzieje. Nie wiem jak długo jeszcze moodsy będą miały w nazwie fashion, bo w tym moim życiowym pędzie przestałam nadążać za modą. Nie stykamy się, kiedy ja tam wysoko a ona tu na ziemi. Nie śledzę, nie łażę, a jak łażę to z głową w chmurach a nie w butiku odzieżowym.
Wszystko się pokićkało, ale widać tak ma się teraz dziać.
Bo przecież nie jest źle, tylko inaczej.
Bo dziś jestem tu a jutro tam.
I liczę na to, że powiesz: ok, wybaczę
Jeśli o swej drodze zdecyduję sam.
Fot. Tomasz Gil & Łukasz Gleń